Ludzie mówią, że właśnie przeżywam czas najpiękniejszych miłości.
Co to jest miłość? Ani tego dotknąć, ani posłuchać..
Nie widać, nie czuć.. Po co ONA w ogóle istnieje?
Choćbym była najsławniejszym psychoanalitykiem/psychologiem/filozofem na kuli ziemskiej, nie portafiłabym odowiedzieć.
ONA poprostu jest. Jej przeżywanie często boli, ale warto przecierpieć całe życie, dla choćby kilku minut szczęścia, jakie daje. Nie jesteśmy w stanie nikogo zmusić do kochania. Nie jesteśmy również w stanie oszukiwać samych siebie co do tego, że nas ONA nie dotyczy. Możemy wmawiać znajomym, rodzinie, przyjaciołom, księdzu i wszystkim pozostałym , że nigdy nie doświadczyliśmy miłości, ale siebie nigdy nie oszukamy. Choćbyśmy się wypierali przez całe życie, nie ma istoty, która nie kocha.
Skąd taki a nie inny temat?
Przeżywaliśmy ostatnio Walentynki; Święto zakochanych.
Dopiero teraz zrozumiałam, że walentynki mamy na codzień. Codziennie kochamy niezależnie od tego, czy z wzajemnością, czy nie. Codziennie o kimś myślimy, pragniemy z kimś porozmawiać.. Z każdą upływającą minutą życia kochamy bardziej. Nie ważne czy mamy na myśli mamę, tatę, rodzeństwo, psa, kota czy swoją sympatię. Ważne jest to, że miłość istnieje niezależnie od tego,czy w nią wierzymy.
Mimo, iż wmawiałam sobie bezustannie od prawie 8 miesięcy , że szczęście/miłość nie istnieje, nie potrafię dłużej okłamywać samej siebie. Istnieje, i powiem Wam więcej.. Nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy starają się zatrzymać JĄ dla siebie za wszelką cenę. Udają niedostępnych, trudnych i zamkniętych w sobie, a w rzeczywistości, kiedy zostają sam na sam ze sobą, nie potrafią nie myśleć o osobach, które dają Im szczęście.. które po prostu kochają.
Życzę Wam miłości i odwagi, by się do niej przyznać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz